Operowym hitem lat osiemdziesiątych we Wrocławiu była Włoszka w Algierze. Inscenizacja tego tytułu stanowiła nie lada ryzyko. Miała to być dopiero druga realizacja tej opery Gioacchino Rossiniego po drugiej wojnie światowej w Polsce. Spektakle premierowe odbyły się 25 i 26 stycznia 1986 r. Wbrew początkowym obawom przedstawienie zostało dobrze przyjęte zarówno przez krytyków jak i publiczność. Doczekało się nawet dwóch wznowień w 1992 i 1994 r.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu na pierwszym planie od lewej: Lindoro – Krzysztof Bednarek, Taddeo – Adam Urban, Mustafa – Janusz Monarcha, Izabella – Bożysława Kapica oraz artyści Chóru Opery Wrocławskiej; fot. Maria Behrendt
Napisane w 1813 r. dzieło Rossiniego nastręcza ogromnych trudności wykonawczych. Jeszcze przed premierą krytycy powątpiewali, czy Opera we Wrocławiu podoła wymaganiom jakie stawia partytura włoskiego kompozytora. Wiktor Herzig – ówczesny dyrektor, nie wątpił w powodzenie inscenizacji i wbrew krążącym opiniom postanowił podjąć wyzwanie. Aby przygotować premierę jak najwyższej jakości zaangażował do Włoszki w Algierze realizatorów ze słonecznej Italii, którym tradycje wystawiennicze tego dzieła nie były obce. Wysłał on telegram z propozycją współpracy do Giovanniego Pampiglione, który miał zająć się reżyserią spektaklu. Za jego pośrednictwem do projektu dołączył również Santi Migneco – scenograf, który tworzył dekorację do jego wcześniejszych inscenizacji.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu: Izabela – Jadwiga Czermińska, Taddeo – Jacek Ryś; fot. Maria Behrendt
Pampiglione wydawał się idealnym realizatorem Włoszki gdyż wiele lat spędził w Polsce. Bardzo wcześnie zafascynował się on twórczością Stanisława Ignacego Witkiewicza. Jeszcze na studiach przeniósł się z uniwersytetu w Rzymie do Warszawy, gdzie przygotowywał pracę magisterską dotyczącą tego wiodącego polskiego dramatopisarza. Tam także podjął dodatkowe studia reżyserskie w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Po uzyskaniu dyplomu pierwsze teatralne szlify w roli reżysera zdobywał we Wrocławiu. Wystawił wówczas dramaty włoskich twórców Carlo Gozziego i Carlo Goldoniego oraz Kaligulę Alberta Camusa. Po powrocie do Włoch Pampiglione – już współpracując z Migneco – wystawił Mątwę Witkacego i Bal manekinów Brunona Schulza, które zostały docenione na Festiwalu Dwóch Światów w Spoletto. Włoszka w Algierze miała być debiutem operowym dla duetu włoskich realizatorów. W przedpremierowym artykule dotyczącym wrocławskiej realizacji w „Gazecie Robotniczej” Pimpiglione zapewniał: „Chciałbym by Włoszka dała widzom dużo radości. Staraliśmy się stworzyć świat pełen zaskoczeń, szaleństwa, niespodzianek, wartkiej akcji. Jeśli uda nam się wciągnąć do tego scenicznego świata widza, to dzięki cudownej muzyce Rossiniego przeżyje on chwile prawdziwego olśnienia i radosnej ekstazy”.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu od lewej: Zulma – Marianna Boruta, Izabela – Bożysława Kapica, Elwira – Jolanta Żmurko; fot. Maria Behrendt
Santi Migneco natchnienie do stworzenia odpowiedniej oprawy plastycznej spektaklu znalazł we własnych wspomnieniach. W artykule Elżbiety Pomorskiej mówił on: „W dzieciństwie rodzice zabrali mnie na plenerowy koncert. Grano uwerturę do Włoszki w Algierze. Orkiestra siedziała na podwyższeniu na tle ażurowej kolumnady. Gdy Giovanni Pampilione zaproponował mi wspólną realizację Włoszki w Algierze zacząłem myśleć nad scenografią, powróciło wspomnienie z dzieciństwa i ogrodowa dekoracja. To był pierwszy pomysł. Włoszka jest baśnią gdzie zły i silny zostaje przechytrzony przez słabych, ale sprytnych. Baśń a więc powrót do lat dziecinnych”.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu: Elwira – Jolanta Żmurko; fot. Maria Behrendt
Już od pierwszej chwili po podniesieniu kurtyny widz zauważał jak bardzo powiązane są ze sobą pomysły reżyserskie i rozwiązania scenograficzne. Silna współpraca między włoskimi twórcami zaowocowała w rezultacie bardzo spójnym przedstawieniem. Każdy wprowadzony fragment dekoracji, rekwizyt czy kostium pojawiał się na scenie w związku z rozgrywaną fabułą. Mimo, że akcja opery toczyła się praktycznie przez cały czas wśród tych samych elementów dekoracji, to po drobnych zmianach tworzyły one nowe scenerie do opowiadanej historii. Dekoracje stworzone przez Migneco były wręcz minimalistyczne, nieco naiwne w swojej formie i w sposób nieoczywisty nawiązywały do orientalnego splendoru oraz bogactw Arabii. Główny element scenografii stanowiła piętrowa, ażurowa ściana z licznymi oknami mająca być wyobrażeniem pałacu algierskiego monarchy. Konstrukcja ta była błyszcząca, co nadawało jej dodatkowe walory plastyczne i przy odpowiednim oświetleniu przekonująco imitowało zmiany aury nad spieczonym słońcem pustynnym krajem. We wspomnianych oknach – w odpowiednich momentach – pojawiali się brodaci artyści chóru, którzy ubrani w tureckie stroje, żywo gestykulowali i komentowali wydarzenia rozgrywające się na pierwszym planie. W kolejnych częściach spektaklu – na oczach widzów – fasada pałacu rozsuwała się ukazując dalszy plan. W pierwszej odsłonie wrak włoskiego statku na nabrzeżu. W trzecim akcie włoskich niewolników machających współczesnym trójkolorowym sztandarem (co wprowadzało dodatkowy element komiczny); zaś w finale mały stateczek, na którym uciekinierzy wracali do swojej ojczystej Italii. Prosta dekoracja była doskonałym tłem dla pełnych przepychu baśniowych i barwnych kostiumów, które dobrze podkreślały indywidualny rys postaci.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu: Izabela – Jadwiga Czerwińska, Taddeo – Jacek Ryś; fot. Maria Behrendt
Podczas przedstawienia widz nie miał wrażenia monotonii dzięki płynnym zmianom i atmosferze dobrej zabawy jaka utrzymywała się podczas całego spektaklu. Warto zaznaczyć, że Giovanni Pimpignione postarał się by przedstawione sytuacje były zabawne, ale nie popadały w nadmierną groteskę. Dzięki wykorzystanym przez niego zabiegom reżyserskim, w inscenizacji z wielkim kunsztem połączyły się elementy zaczerpnięte z commedia dell’arte, popisy włoskiego bel canto i magia dalekiego orientu. Zachwycony wykonaną przez włoskich realizatorów pracą Kazimierz Kościukiewicz pisał: „roztoczyli (…) przed publicznością wizję teatru operowego tak żywą, barwną, autentyczną, a młodych wykonawców natchnęli zapałem i wyposażyli w zespół środków tak sugestywnych – nie mówiąc o materii samej muzyki – że mało kto oprze się jej urokom. Scenografia – zachwyca swym gustownym i nieudawanym przepychem, kostiumy – takież w każdym szczególe, robota reżyserska – koronkowa, pełna pomysłów i logiczna od początku do końca”.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu: Izabella – Jadwiga Czermińska, Elwira – Natalia Potemkowska, Mustafa – Maciej Krzysztyniak; fot. Maria Behrendt
Wyzwaniem z jakim musieli zmierzyć się realizatorzy, wykonawcy – a także po części i widzowie – było wystawienie dzieła Rossiniego w języku włoskim, gdyż brakowało polskiego przekładu libretta Angelo Anellego. Trudności nie tylko muzyczne, ale też językowe stanęły przede wszystkim przed solistami obu z przygotowywanych obsad. Musieli oni w pełni poznać zawarty w tekście humor i niuanse językowe, aby móc je należycie wyrazić na scenie. Trudny materiał opanowali dzięki bezpośrednim uwagom od włoskiego reżysera (biegle mówiącego po polsku), ale też pracy z jedną z lektorek z uniwersytetu, z którą szlifowali melodyjny język półwyspu apenińskiego. Inscenizacja Włoszki w oryginale była odważnym posunięciem, również dlatego bo ówczesna polska publiczność nie była przyzwyczajona do słuchania oper w takiej formie. Z tego też powodu bardzo szczegółowy opis spektaklu zawarto w programie przedstawienia. Już po premierze okazało się, że obawy przed barierą językową i nieczytelnością fabuły są nieuzasadnione. W recenzji po obejrzeniu spektaklu Wojciech Dzieduszycki pisał: „publiczność po przeczytaniu treści opery w programie wiedziała już wszystkie perypetie tej arcyśmiesznej… ba po trosze zwariowanej historii pięknej Włoszki”.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu od lewej: Zulma – Barbara Krahel, Izabella – Jadwiga Czermińska; fot. Maria Behrendt
Pułapkom wokalnym i językowym w wymagającej kompozycji Rossiniego sprostał również zespół młodych solistów. Szczególnie zachwycał zarówno krytyków jak i widzów odtwórca roli Mustafy – Janusz Monarcha (który z powodu niedyspozycji drugiego z odtwórców roli – Mieczysława Miluna musiał wystąpić w obu spektaklach premierowych). Jego kreację sceniczną tak opisywał Wojciech Dzieduszycki „Był kapitalny! I głosowo i aktorsko. Kiedy po raz pierwszy wkracza na scenę, przekraczając klęczące plackiem niewolnice, wita go huragan oklasków. I zaraz potem śpiewa wielką arię tak błyskotliwie, wykonując karkołomne koloratury, których nie szczędzi w tej partii Rossini, nie bacząc na ciężki gatunek basowego głosu. Monarcha śpiewa pięknym elastycznym pełnym barwy i dowcipu głosem i jest tak śmieszny jako groźny Bej, łasy na dziewczęce powaby, a równocześnie znudzony landrynkową urodą swej żony, głupi, a jednocześnie niebezpieczny, jak tylko groźny może być bezdennie głupi tyran. Monarcha odniósł w partii Mustafy bez wątpienia wielki sukces. Miał tę partię dopiętą na ostatni guzik, co przy jego talencie aktorskim i bogactwie wokalnym musiało przynieść pełny sukces”.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu: Elwira – Jolanta Żmurko, Mustafa – Janusz Monarcha oraz artystki Chóru Opery Wrocławskiej; fot. Maria Behrendt
Pozostali wykonawcy także świetnie zaprezentowali się na scenie. Ich starania opisywał Olgierd Pisarenko: „Jako tytułowa Włoszka – Izabela – wystąpiła Bożysława Kapica; była to dla niej, jak sądzę, ważna życiowa próba i artystka wyszła z niej zwycięsko, mimo zbyt matowej barwy głosu ewentualne niedostatki techniki rekompensując znakomita vis comica. Obiecująco zapowiada się Krzysztof Bednarek, tenor o pięknej lirycznej barwie, który wystąpił w roli Lindora. Piękny dojrzały głos, nienaganną technikę i nieprzeciętna urodę sceniczną zademonstrowała Jolanta Żmurko w roli Elwiry. Bardzo zabawnym Taddeo – zwłaszcza w scenie Viva il grande Kaimakan – był Adam Urban”.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu od lewej: Izabella – Bożysława Kapica, Elwira – Jolanta Żmurko; fot. Maria Behrendt
W drugiej obsadzie jako Izabela występowała Jadwiga Czermińska, którą w prasie doceniono za stworzenie pełnej wdzięku postaci i umiejętności aktorskie. O Natalii Potemkowskiej odgrywającej rolę Elwiry Wojciech Dzieduszycki pisał „śpiewa ładnym głosem, tak dobrze pasującym do sentymentalnej postaci odtrąconej żony Beja”. Poprawnie w partii Lindora zaprezentował się Krzysztof Jakubowski. W roli Taddea w drugim spektaklu premierowym zadebiutował w pierwszoplanowej roli Jacek Ryś. Postać niewolnicy Zulmy w premierowych przedstawieniach kreowały Marianna Boruta i Barbara Krahel. Alego – kapitana korsarzy, grali Maciej Krzysztyniak i Zbigniew Kryczka.
Gioacchino Rossini – Włoszka w Algierze; premiera: 25,26/01/1986; na zdjęciu: Elwira – Natalia Potemkowska, Mustafa – Janusz Monarcha oraz artystki Chóru Opery Wrocławskiej; fot. Maria Behrendt
Kierownikiem muzycznym Włoszki w Algierze był Kazimierz Więcek, którego Olgierd Pisarenko w recenzji spektaklu opisywał: „jest rasowym operowym kapelmistrzem. Muzyka Rossiniego pod jego batutą musuje jak szampan, jest lekka, sprężysta, energiczna, wolna od wszelkiej masywności”. Co ciekawe z powodu braków obsadowych orkiestra grała z „licznymi dopożyczonymi instrumentalistami” jak to określił to Wojciech Dzieduszycki. O chórzystach w popremierowym artykule pisała Elżbieta Pomorska: „chór przygotowany przez Janusza Mencla śpiewał z werwą czystymi głosami, choć ustawienie na scenie nie ułatwiało mu zadania”. Szczególnie we wspomnianym pierwszym akcie, w którym artyści stali za wysoką ścianą, widoczni tylko z okien stworzonej dekoracji.
Bibliografia:
Dzieduszycki W., Listy o Muzyce, „Odra” 1986.
El-ka, „Włoszka” we Wrocławiu, „Gazeta Robotnicza” 22.01.1986, nr 18.
Frąckiewicz Z., Z tęsknoty do Polski, „Słowo Polskie” 22.01.1986, nr 18.
Janowska M. M., Włoszka we Wrocławiu, „Wieczór Wrocławia” 30.01.1986.
Kościukiewicz K., Premiera w Operze, „Włoszka w Algierze”, „Słowo Polskie” 5.02.1986, nr 30.
Nędzyński P., Zapomniane dzieło Rossiniego, „Wprost” 1986.
Pisarenko O., Dwie „Włoszki” dwóch Włochów, „Ruch muzyczny” 25.05.1986, nr 11.
Pomorska E., Dowcipna Włoszka, „Konkrety” 06.04.1986.
Wolański A., „Włoszka” po włosku, „Gazeta Robotnicza” 30.01.1986, nr 25.
Pingback:Po premierze „Włoszki w Algierze”, podróże artystyczne i późniejsze powroty tytułu na afisz – BlogOpera
Pięknie opisana premiera „Włoszki”…..którą wspominam z sentymentem i wzruszeniem.
To było możliwe dzięki atmosferze „tamtych czsów” które w Operze Wrocławskiej panowały.Zapał,młodość i wiara w sukces.Reżyser Pampglini był mi znany z moich krakowskich kontaktów artystycznych a jego „orginalność osobowa” dodawała
klimatu w ł o s k o ś c i do tej Wrocławskiej Włoszki.