W zeszłym tygodniu w naszym cyklu historycznym przypominaliśmy plenerową realizację uwielbianego Skrzypka na dachu z 2013 r., którego przedstawienia w deszczowej aurze odbywały się na dziedzińcu Zamku Topacz. Dziś przypomnimy inscenizację z 2002 r., do której scenę wybudowano rzeczywiście na dachu…  

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: scena zbiorowa ze spektaklu, widok na widownie; fot. Marek Grotowski

Po sukcesie czerwcowych spektakli Skrzypka na dachu, które odbywały się w Hali Ludowej miesiąc później na dwóch spektaklach 27 i 28 lipca mieszkańcy Anatewki ponownie wystąpili przed wrocławską publicznością. Tym razem zabudowania ich wioski wzniesiono na dachu Galerii Dominikańskiej, gdzie znajduje się najwyższy poziom parkingu samochodowego. Przed spektaklem, jako reklamę zapowiadającą musicalowe widowisko, na krawędzi dachu budynku ustawiono 3 metrowy manekin – figurę żydowskiego skrzypka z instrumentem i w tradycyjnym stroju, który był dobrze widoczny z poziomu ulicy. Na szczęście zaniepokojeni przechodnie nie dzwonili do centrum handlowego i służb informując o samobójczym frustracie w środku miasta[1]

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: centrum handlowe z nietypową reklamą spektaklu: manekinem – figurą skrzypka; fot. Marek Grotowski

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: centrum handlowe z nietypową reklamą spektaklu: manekinem – figurą skrzypka; fot. Marek Grotowski

 Przed realizatorami w związku z pokazami stanęło nie lada wyzwanie: scenografia Ryszarda Kai, która w budynku Maxa Berga rozciągała się na całą szerokość jednej z nisz i wznosiła aż po kopułę w nowej lokalizacji musiała zostać zredukowana i zająć zaledwie 20 m2. Z okazałych zabudowań ostał się dom mleczarza Tewjego wraz z dymiącym chlebowym piecem i gospoda, a także majacząca na horyzoncie synagoga. 

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: scena zza kulis, wykonawcy: Chórzyści Opery Wrocławskiej i statyści; fot. Marek Grotowski

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: w środku: Gołda – Jolanta Żmurko, Tewje – Bogusław Szynalski, na drugim planie dyrygent i kierownik muzyczny ówczesna dyrektor Opery Wrocławskiej Ewa Michnik oraz Chórzyści Opery Wrocławskiej i statyści (próba przed spektaklem); fot. Marek Grotowski

Obok dekoracji w małej przestrzeni sceny musiało zmieścić się aż 150 wykonawców! Tłum tancerzy, chórzystów, solistów, statystów znacznie uszczuplony w porównaniu z widowiskiem z Hali szczególnie zachwycał podczas fragmentu żydowskiego wesela. Ze względów bezpieczeństwa w nowej odsłonie nie wzięły udziału dzieci. Reżyser Marek Weiss-Grzesiński tak żartował w związku z ich brakiem „Baliśmy się, że moglibyśmy ich nie upilnować. Trudno, będzie wyglądało na to, że ci nasi Żydzi się nie rozmnażają”[2]. W przedstawieniach na dachu nie było też licznej zwierzęcej menażerii, która była w gospodarstwach Anatewki podczas czerwcowego superwidowiska. W spektaklach nad budynkiem centrum handlowego obok sceny znalazło się jednak miejsce dla konia, który na najwyższy poziom obiektu wjeżdżał windą.

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: winda w Galerii Dominikańskiej z nietypowymi pasażerami; fot. Marek Grotowski

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: muzycy Orkiestry Opery Wrocławskiej w nietypowym towarzystwie… zwierzęcego statysty; fot. Marek Grotowski

Jak w przypadku każdego plenerowego pokazu najbardziej obawiano się czy zła pogoda nie uniemożliwi realizacji przedstawień. Dyrekcja Opery Wrocławskiej specjalnie w tej sprawie konsultowała się z wrocławskim oddziałem Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a prognozy pogody były zamieszczane wraz z informacjami na temat Skrzypka na dachu w zapowiedziach prasowych. Obawiano się szczególnie opadów, gdyż wyłącznie nad sceną i muzykami orkiestry było zadaszenie. Publiczność oglądała spektakl pod przysłowiową „chmurką” na trybunach z plastikowymi krzesełkami przywiezionymi z Hali Ludowej, do których podczas weekendowych spektakli dołączono nawet dodatkowe dostawki z powodu dużego zainteresowania widowiskiem. Łącznie podczas jednego wieczoru musical mogło obejrzeć aż tysiąc widzów!

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: widownia podczas spektaklu; fot. Marek Grotowski

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: muzycy Orkiestry Opery Wrocławskiej w nietypowym towarzystwie… zwierzęcego statysty oraz publiczność; fot. Marek Grotowski

Kłopotów mógł realizatorom przysporzyć także wiatr: „Podczas przygotowań spektakli plenerowych zawsze największe problemy sprawia wiatr, który łomocze w mikrofonach i rusza elementami scenografii”[3] tłumaczył reżyser. Pogoda dała się we znaki też podczas prób przed widowiskiem, które to musiały być przerywane z powodu chmur i deszczu, który przesłaniał niebo nad placem Dominikańskim w trakcie przygotowań. Zła aura miała także wpływ na śpiewaków, którzy podczas przerw ratowali się ciepłą herbatą z termosów gdyż jak tłumaczył jeden z solistów wykonujących główną rolę w musicalu – Maciej Krzysztyniak „wiatr wysusza gardło”[4]. Inne problemy mieli muzycy. Na swoje podniebne miejsce pracy z powodu silnych podmuchów zabierali… spinacze do bielizny, dzięki którym ich zapisy nutowe zostawały na pulpitach[5].  O piętrzących się trudnościach związanych z realizacją tej odsłony Skrzypka na dachu dyrektor Ewa Michnik dodawała „Powodzenie spektakli plenerowych zawsze w dużej mierze zależy od aparatury elektronicznej, Zawsze może się coś rozregulować, gdzieś rozlutować się kabel od mikrofonu. To największe ryzyko takich występów”[6].   

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu od lewej: reżyser – Marek Weiss-Grzesiński, na łóżku: Gołda – Jolanta Żmurko, Tewje – Bogusław Szynalski, na drugim planie w środku: Furma-Sara – Barbara Krahel; fot. Marek Grotowski

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: na pierwszym planie: Gołda – Jolanta Żmurko, Tewje – Bogusław Szynalski, na drugim planie dyrygent i kierownik muzyczny ówczesna dyrektor Opery Wrocławskiej Ewa Michnik (próba przed spektaklem); fot. Marek Grotowski  

Z trudnymi warunkami poradzili sobie wykonawcy pisano o nich: „Tewjego – mleczarza grał Bogusław Szynalski – ciepły, prawdziwy w ojcowskiej miłości, jego rozmowy z Bogiem miały charakter dysputy z bliskim przyjacielem. Jolanta Żmurko jako Gołda była przekonująca w swej nieświadomości umiłowania męża po 25 latach wspólnego życia pełnego czułości. Wszystkie trzy córki Tewjego pełne wdzięku – Dorota Dutkowska jako Cajtla, Agnieszka Rehlis jako Hudel, Magdalena Kot jako Chawa – wszystkie trzy kochające rodziców, ubóstwiające ojca, ale wszystkie niewahające się iść za głosem serca”[7]. W drugiej obsadzie główną rolę męską kreował Maciej Krzysztyniak, a jego żonę grała Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak. W recenzjach nie pominięto też tytułowej postaci, którą wykonywał Stanisław Czermak o jego trudnych warunkach pracy pisano: „Najzabawniej wyglądał skrzypek na dachu z głową dosłownie pod przeciwdeszczowym dachem”[8].   

Skrzypek na dachu – Joseph Stein, Jerry Bock, Sheldon Harnick; premiera: 27,28.07.2002; na zdjęciu: wykonawcy wchodzący na scenę; fot. Marek Grotowski

Pomimo niesprzyjającej pogody widowisko udało się zrealizować bez wpadek. Plenerowe pokazy podobnie jak wielkoskalowe przedstawienie z Hali Ludowej zachwyciło publiczność i wciąż nie straciło nic ze swojej mądrej i wzruszającej treści, którą widzowie od 2012 r. mogą już oglądać na „normalnej” scenie operowej gmachu przy ul. Świdnickiej.


[1] Monika Podyma, Jest skrzypek, jest dach – zagrajmy razem, „Gazeta Wyborcza” 17.07.2002.

[2] Magda Nogaj, Na wysokim poziomie, „Gazeta Wyborcza” 27/28.07.2002.

[3] Tomasz Wysocki, Anatewka na dachu, „Słowo Polskie” 26.07.2002.

[4] Magda Nogaj, op.cit.

[5] EWE, Opera gra na coraz wyższym poziomie, „Gazeta Wrocławska” 25.07.2002.

[6] Magda Nogaj, op.cit.

[7] Wojciech Dzieduszycki, Chopin w Dusznikach – Skrzypek w galerii „Wieczór Wrocławia” 29.07.2002.

[8] Krzysztof Kucharski, Mniejsza Anatewka, „Gazeta Wrocławska” 29.07.2002.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *