Wyobraźmy sobie sytuację, gdy do teatru w dużym mieście przybywa zaledwie 18-letni, początkujący dopiero muzyk. Wykształcony w zakresie kompozycji najpierw m.in. u Michaela Haydna w Salzburgu, a później w Wiedniu u znakomitego pedagoga Georga Josepha (zwanego „Abbé”) Voglera, ma już za sobą pierwsze próby tworzenia oper. Teraz staje przed własnym zespołem teatralnym z nadziejami na realizację młodzieńczych pomysłów i zamierzeń. Taka sytuacja przytrafiła się młodemu Carlowi Marii von Weberowi właśnie we Wrocławiu.
Jego wiedeński mistrz Vogler kilka lat wcześniej koncertował w naszym mieście i współpracował z tutejszym teatrem. Gdy pojawił się wakat na stanowisku kapelmistrza, Vogler na prośbę wrocławskiej dyrekcji wskazał dwóch swoich najzdolniejszych uczniów: Johanna Baptista Gänsbachera i Webera. Pierwszy z nich zrezygnował z posady, za to drugi zdecydował się podjąć wyzwanie. I tak dnia 11 lipca 1804 r. ustanowiono we Wrocławiu nowego dyrektora muzycznego teatru z uposażeniem 600 talarów rocznie.
Ambitne początki
Od 1804 miejscem pracy młodego artysty stał się wrocławski teatr, zwany obiegowo „Kalte Asche”. Budynek ten był usytuowany u zbiegu dzisiejszych ulic Oławskiej i Piotra Skargi (w miejscu tym mieści się dziś nowoczesny, czarny biurowiec). Teatr, zaprojektowany przez Carla Gottharda Langhansa, a później przebudowywany, mógł pomieścić 700 widzów. Gdy Weber przekraczał po raz pierwszy próg swojego pierwszego miejsca samodzielnej i jakże odpowiedzialnej pracy artystycznej, teatr był we Wrocławiu głównym miejscem organizowania publicznych koncertów i spektakli, do którego chętnie zjeżdżali ówcześni artyści. Młody kapelmistrz zastał w teatrze ponad 30-osobowy zespół aktorów i śpiewaków (tych występujących w operach było znacznie mniej – jedynie kilkunastu, w tym ośmiu śpiewaków) oraz zaledwie 14-osobową orkiestrę, nierzadko wspomaganą muzykami zawodowymi z innych środowisk lub miejscowymi amatorami.
Blaski…
Energiczny 18-latek krótko po objęciu posady dał się poznać w mieście jako muzyk pełen nowych pomysłów, do tego ambitny i konsekwentny. Zanim wystąpił w roli dyrygenta, prezentował on w teatrze swoje umiejętności pianistyczne. Wystąpił, zgodnie z powszechnie panującą wówczas praktyką, w przerwie pomiędzy wystawianymi danego wieczoru sztukami teatralnymi. Lokalna prasa wkrótce napisała o nim, że „Pan Weber [to] dyrektor muzyczny rozsądny, impulsywny, o kierowniczych predyspozycjach” („Schlesische Provinzialblätter” t. 40, 1804, listopad, s. 506)[1]. Szybko przekonał dyrektora teatru i głównego dramaturga Johanna Gottlieba Rhodego do powiększenia składu orkiestry i podniesienia uposażenia muzykom. Efekty pierwszych miesięcy pracy Webera nie pozostały bez echa w miejscowych sprawozdaniach prasowych. Możemy w nich przeczytać o Weberze m.in., że „[…] orkiestra, pod kierownictwem i wpływem pana v. W., poczyniła już widoczne postępy i jeżeli będzie utrzymana i wytrwale dyrygowana wówczas na pewno zadowoli wszelkie stawiane przed nią oczekiwania” (źródło cytatu: jw.).
Zaledwie w trzy tygodnie po rozpoczęciu pracy we Wrocławiu Weber przygotował swoją pierwszą premierę operową. 1 sierpnia 1804 wystawiono mozartowską Łaskawość Tytusa (była to de facto wrocławska prapremiera sceniczna tego dzieła, wykonywanego tutaj już w 1799 r., ale jedynie w wersji estradowej). Po spektaklu zauważono, że „stan chóru i orkiestry dowiódł, jak wiele zyskała nasza opera dzięki zaangażowaniu pana dyrektora muzycznego Webera, który tak eksponowane stanowisko sprawuje z gorliwością, znajomością rzeczy i kompetencją” („Schlesische Provinzialblätter” t. 40, 1804, wrzesień, s. 272-274). Podobała się precyzja, pewności i czujność z jaką prowadził orkiestrę, panując nad całością materii muzycznej.
Na inaugurację swej kapelmistrzowskiej działalności Weber wybrał dzieło mozartowskie, będąc poprzez żonę Konstancję spowinowacony z rodziną legendarnego salzburczyka. Wkrótce pod jego batutą wystawiono we Wrocławiu także inne dzieła Mozarta: Czarodziejski flet, Uprowadzenie z Seraju i Don Giovanniego. Na kilka miesięcy przed odejściem z teatru przygotował jeszcze premierę Così fan tutte (wystawioną 10 kwietnia 1806 r. jako Mädchenrache czyli Zemsta dziewcząt). W literaturze wielokrotnie podkreśla się rozległy repertuar operowy, jaki udało się zrealizować Weberowi podczas niespełna dwuletniej działalności we Wrocławiu. Obok dzieł wówczas tak uznanych mistrzów, jak (oprócz Mozarta) Antonio Salieri, Luigi Cherubini, Joseph Haydn, Peter Winter, Paul Wranitzky czy Wenzel Müller, pojawiły się też mniej znaczące i wartościowe pozycje, jak się okazało, trafiające w gusta miejscowej publiczności. Zastanawiające jest natomiast, że Weber nie włączył do repertuaru żadnej z własnych, młodzieńczych kompozycji scenicznych (przedstawiał jedynie ich fragmenty podczas koncertów).
i cienie…
Nie wszystkie działania i decyzje młodego wrocławskiego kapelmistrza spotykały się z uznaniem. Wkrótce Weber musiał zmierzyć się także z zarzutami miejscowej krytyki. Dotyczyły one początkowo spraw wyłącznie muzycznych – nadmiernej skłonności do zbyt szybkich temp czy koncentrowaniu się głównie na grze orkiestry z pominięciem innych elementów spektaklu. Krytykom i decydentom w teatrze, a także samym muzykom nie spodobała się nowa propozycja rozmieszczenia instrumentów w orkiestrze, ich zdaniem utrudniająca właściwe słyszenie się podczas gry, a słuchaczom właściwy odbiór muzyki, dobrze brzmiącej jedynie w tylnych częściach widowni. Śpiewacy byli z kolei niezadowoleni z licznych prób, tym bardziej, że Weber łączył funkcję dyrygenta i reżysera, pracując w zasadzie nad wszystkimi elementami spektaklu. Dodajmy, że tylko w sezonie 1805/1806 doliczono się aż 173 spektakli prowadzonych przez młodego kapelmistrza. On sam natomiast skarżył się w listach pisanych w połowie 1805. do Rhodego na problemy z wykonawcami (w tym także na braki w umiejętnościach muzycznych i artystycznych). W tym samym czasie zauważono też ogólny spadek zainteresowania publiczności proponowanym przez Webera repertuarem operowym.
Wyjazd z Wrocławia
Dlaczego Weber zdecydował się wyjechać z Wrocławia? Co przyczyniło się do zakończenia współpracy z miejscowym teatrem? Czynników było wiele. Problemy pojawiły się pod koniec 1805 roku. Zaproponowany przez kapelmistrza ambitny repertuar operowy nie do końca trafiał w gusta miejscowej publiczności, przyzwyczajonej w poprzednich latach do prostszego, rozrywkowego repertuaru (np. lepiej sprzedały się Donauweibchen Kauera niż mozartowski Don Giovanni). Owiany wieloma legendami wypadek, jak zgodnie z rodzinnymi wspomnieniami przytrafił się artyście we Wrocławiu, wyłączył go na pewien czas z pracy z teatrze. Rzekomo właśnie pod jego nieobecność ograniczono wydatki na spektakle, co powodowało stopniowe obniżanie poziomu prezentowanych oper, a dobrze kierowana przez Webera machina teatralna zaczęła się zacinać. Młodego, a lubiącego różne rozrywki artystę zaczęły także trapić długi, a przed wierzycielami ratował się, udzielając lekcji gry na fortepianie. Jeszcze inną przyczyną zniechęcania do pracy w teatrze był brak czasu na komponowanie. W latach pobytu we Wrocławiu powstały wprawdzie pojedyncze utwory, niedokończona pozostała natomiast wiele obiecująca opera do libretta Rhodego oparta na karkonoskiej legendzie o duchu gór Rübezahlu (Liczyrzepie).
Wiadomo, że latem 1806 r. Weber zrezygnował ze stanowiska, a – w opiniach badaczy – dyrekcja nie podjęła próby, aby go w mieście zatrzymać. Ostatnim spektaklem zadyrygował 10 kwietnia, a 21 czerwca dał swój pożegnalny recital fortepianowy. W prasie ukazały się na tę okoliczność mniej lub bardziej lakoniczne notatki. W jednej z berlińskich gazet napisano: „Dyrektor muzyczny Pan Weber odszedł, jego miejsce zajął dyrektor muzyczny Müller. W pierwszym tracimy geniusza, który wiele zrobił dla naszej opery […]” („Der Freimüthige oder Ernst und Scherz”, 4 (1806) nr. 146, s. 67). Nie było to jednak całkowite pożegnanie kompozytora z naszym regionem. Z Wrocławia przeniósł się na dwór księcia Eugena Wirtemberskiego do jego posiadłości w Pokoju (Carlsruhe) na Opolszczyźnie. O tym śląskim epizodzie z życia artysty opowiemy w osobnym wpisie.
O wrocławskich latach sam Weber napisał później w swych wspomnieniach: „Powołanie na stanowisko dyrektora muzycznego we Wrocławiu otworzyło mi pole do wzbogacenia mojej wiedzy. Stworzyłem nową orkiestrę i chór, przerobiłem niektóre wcześniejsze inscenizacje. Szkoda jedynie, że nawał pracy nie pozwolił mi zająć się własną twórczością”. Z pewnością jednak wywiózł Weber z Wrocławia bezcenny bagaż doświadczeń artystycznych, zwłaszcza w zakresie pracy nad przygotowywaniem spektakli operowych. Skorzystał w nich na swoich kolejnych posadach kapelmistrzowskich – najpierw teatrze w Pradze, potem w Dreźnie, a także podczas licznych podróży koncertowych.
Opowieść powstała w oparciu o teksty naukowe Prof. dr Marii Zduniak, zwłaszcza artykuł Weber na Śląsku, przechowywany w spuściźnie Autorki, znajdującej się obecnie w zbiorach Biblioteki Kulturoznawstwa i Muzykologii UWr, opublikowany ostatnio w zredagowanej wersji w książce programowej spektaklu Wolny strzelec w Operze Wrocławskiej (15-16.10.2021). Wykorzystano także artykuł Franka Zieglera pt. Carl Maria von Weber und das Musiktheater in Breslau zwischen 1804 und 1806 — Fakten, Legenden, Irrtümer, „Jahrbuch für schlesische Kultur und Geschichte”, t. 53-54 (2012-2013), s. 313-360. Wpis uzupełniliśmy fragmentami materiałów źródłowych dotyczących Carla Marii von Webera opracowany pod auspicjami „Weber-Gesellschaft” wydanych w postaci bazy internetowej: https://www.weber-gesamtausgabe.de/. Do tych cennych zasobów źródłowych będziemy jeszcze wracać.
[1] Cytaty z artykułów prasowych zamieszczamy w tłumaczeniu Prof. Marii Zduniak lub w tłumaczeniu własnym.