W ten weekend na naszej scenie historia uwodziciela Don Juana opowiedziana za pomocą choreografii Giorgio Madii i wspaniałej muzyki Christopha Willibalda Glucka. W naszym cyklu historycznym również sięgamy po postać niepokornego hiszpańskiego szlachcica, ale sportretowaną w operze Wolfganga Amadeusa Mozarta.
Wolfgang Amadeus Mozart – Don Juan, premiera: 8.02.1969; na zdjęciu od lewej: Donna Anna – Zofia Konrad, Komandor – Wacław Wronecki, Don Juan – Bernard Nowacki; fot. Grażyna Wyszomirska
Po wojnie wrocławska publiczność po raz pierwszy obejrzała spektakle arcydzieła salzburskiego mistrza opery dopiero w 1969 r. Co ciekawe, przedstawienia wystawiano pod tytułem Don Juan, a nie pod powszechnie stosowaną na afiszach zagranicznych teatrów nazwą Don Giovanni. Uczyniono tak, gdyż zaczerpnięty ze sztuki Moliera tytuł był bardziej znany polskiej publiczności. Pierwotnie zakładano, że premiera odbędzie się jesienią 1968 r., jednak wymagające prace nad modernizacją sceny i przystosowaniem jej do korzystania ze sceny obrotowej poważnie opóźniły całą realizację. Widzowie pierwszy raz obejrzeli spektakl premierowy dopiero 8 lutego następnego roku. Przygotowania tego utworu, były szczególnie trudne dla wrocławskiego zespołu, który do tamtej pory rzadko mierzył się z utworami wiedeńskiego mistrza opery klasycznej. Przedpremierowe próby zajęły łącznie aż pięć miesięcy!
Wolfgang Amadeus Mozart – Don Juan, premiera: 8.02.1969; na zdjęciu na pierwszym planie od lewej: Donna Elwira – Halina Słoniowska, Zerlina – Danuta Płocka (gościnnie), Don Juan – Janusz Temnicki, Donna Anna – Zofia Konrad, na drugim planie od lewej: Masetto – Stanisław Jura, Don Ottavio – Tadeusz Cimaszewski, w głebi: artyści chóru Państwowej Opery Wrocławskiej; fot. Grażyna Wyszomirska
Reżyserka – Lia Rotbaum, w swojej inscenizacji chciała odpowiedzieć na pytania: czemu Mozart do zobrazowania opowieści o legendarnym kochanku wybrał akurat gatunek mieszany – drama giocoso (łączący elementy komiczne i dramatyczne), oraz szukała odpowiedzi na pytanie kim tak naprawdę był tytułowy bohater. W interpretacji reżyserki Don Giovani stał się postacią łączącą w sobie kontrastujące postawy: bluźnierczego birbanta i szyderczego bluźniercy, czułego kochanka i obłudnego uwodziciela, subtelnego poety i trywialnego cynika, oraz szlachetnego rycerza i kłamcy bez czci i wiary. (Lia Rotbaumówna, W kręgu Don Juana, Program do spektaklu, 1969). Nakreślając tak wyrazisty obraz udowodniła ona jakie bogactwo cech charakteru tkwi w postaciach, które w swoich operach kreowali wspólnie Mozart i Da Ponte.
Wolfgang Amadeus Mozart – Don Juan, premiera: 8.02.1969; na zdjęciu od lewej: Zerlina – Krystyna Czaplarska, Don Juan – Janusz Temnicki, Donna Anna – Zofia Konrad, Don Ottavio – Feliks Tarnawski, Donna Elwira – Halina Słoniowska, Leporello – Piotr Ikowski, Masetto – Stanisław Jura oraz artyści chóru Państwowej Opery Wrocławskiej; fot. Grażyna Wyszomirska
W spektaklu wykorzystano wspomnianą już scenę obrotową, dla której specjalnie zmodyfikowano przestrzeń sceny. Zastosowanie jej umożliwiło dynamiczne zmiany bardzo różnych w odbiorze odsłon, które dzięki temu następowały szybko i bardzo płynnie po sobie. Dość surowe dekoracje zestawiono w trakcie realizacji z kolorowymi (niestety zachowały się tylko czarno-białe zdjęcia!) bardzo okazałymi kostiumami. Za plastyczną formę przedstawienia odpowiadał Andrzej Sadowski.
Wolfgang Amadeus Mozart – Don Juan, premiera: 8.02.1969; na zdjęciu: Donna Anna – Maria Tomczak, Don Ottavio – Feliks Tarnawski; fot. Grażyna Wyszomirska
Do inscenizacji przygotowano aż trzy obsady wykonawców (obsada trzecia była mieszana z pierwszą), dzięki temu jak pisano w recenzji w Gazecie Robotniczej: „poszczególne spektakle nie były powieleniem pierwszego i przy zachowaniu wszystkich cech poprawności wykonawczej każde z nich miało całkowicie odmienne oblicze”. O poszczególnych wykonawcach w kolejnych wieczornych spektaklach dodawano: „W wypadku pierwszego przedstawienia mieliśmy do czynienia ze stojącym na naprawdę dobrym poziomie teatrem muzycznym. Aktorstwo zaprezentowane zwłaszcza przez doskonałą parę Janusz Temnicki (Don Juan)i Antoni Bogucki (Leporello) nie często obserwuje się na scenach operowych. (…) Klasą dla siebie była Danuta Paziukówna jako śliczna Zerlina, przekonywająca Maria Tomczak (Anna), zaś Zygmunt Biliński jako Komandor w scenie końcowej wywoływał wrażenie wręcz wstrząsające. (…) Drugie z kolei przedstawienie to na odmianę przykład typowej interesującej i dobrej opery. Mniej ruchu, więcej dostojeństwa i godności (…) co jest oczywiste, wystąpili bowiem tak zasłużeni i doświadczeni śpiewacy jak Bernard Nowacki, Piotr Ikowski, Krystyna Czaplarska, Tadeusz Cimaszewski, Zofia Konrad i inni. (…) Ostatni z kolei spektakl był w pewnym sensie powtórzeniem pierwszego. W roli Komandora wystąpił Wacław Wronecki, zaś Opera zgotowała słuchaczom interesującą niespodziankę w postaci podwójnego debiutu pary absolwentów wrocławskiej PWST Danuty Zabłockiej(Zerlina) i Stanisław Jury (Masetto)” (Korwin, Don Juan, „Gazeta Robotnicza” 6.03.1969).
Wolfgang Amadeus Mozart – Don Juan, premiera: 8.02.1969; na zdjęciu od lewej: Leporello – Antoni Bogucki, Don Juan – Tadeusz Prochowski oraz artystka chóru Państwowej Opery Wrocławskiej; fot. Grażyna Wyszomirska
Na czym polegało wspomniane w artykule wstrząsające wrażenie, które wywoływał posąg Komandora we fragmencie Don Giovanni, a cenar teco pod koniec drugiego aktu? „Jedyna nierealna postać opery – posąg Komandora – śpiewa przez mikrofon, dzięki czemu głosy solistów obsadzonych w tej roli Zygmunta Bilińskiego, Macieja Kańskiego, Wacława Wroneckego mocno kontrastują ze wszystkimi innymi, zyskują też na metaliczności i potędze brzmienia” (Ewa Kofin, Don Juan w trzech obsadach, „Słowo Polskie”, 13.03.1969). Dramatyzm sceny był podkreślony również przez rezygnację z ostatniego sekstetu, który nadaje finałowi pozytywny charakter. Kulminacyjny punkt spektaklu Lii Rotbaum stał się przez to bardziej ponury i pesymistyczny w odbiorze. Co ciekawe, podczas wiedeńskiej premiery Don Giovanniego 7 maja 1788 r. Mozart również zrezygnował z zaprezentowania ostatniego fragmentu swojego utworu.
Wolfgang Amadeus Mozart – Don Juan, premiera: 8.02.1969; na zdjęciu scena zbiorowa; fot. Grażyna Wyszomirska
Warto wspomnieć, że w recenzjach oprócz solistów doceniono także prowadzącego orkiestrę Andrzeja Jurkiewicza: „opracował interpretację mozartowskiej muzyki zgodnie z tradycyjnymi zasadami, akcentując w niej typową dla klasycyzmu kontrastową dynamikę, miarowy puls i mocno „śrubując” tempa” (Ewa Kofin, Don Juan w trzech obsadach, „Słowo Polskie” 13.03.1969).
Wolfgang Amadeus Mozart – Don Juan, premiera: 8.02.1969; na zdjęciu od lewej: Don Juan – Tadeusz Prochowski, Komandor – Zygmunt Biliński, Leporello – Antoni Bogucki; fot. Grażyna Wyszomirska
Wrocławski spektakl był ogromnym sukcesem co potwierdzają ówczesne artykuły: „Było to widowisko jakim naprawdę można się chlubić (Korwin, Don Juan „Gazeta Robotnicza” 6.03.1969), „dobre przedstawienie, godne polecenia – piękna i ambitna pozycja repertuarowa wrocławskiej Opery” (Wojciech Dzieduszycki, Strojny Don Juan w Operze, „Wieczór Wrocławia” 11.02.1969), „bardzo udane przedstawienie Don Juana” (Józef Kański, Don Juan we Wrocławiu i w Krakowie, „Trybuna Ludu” 30.05.1969).
Tekst oparto na:
Krystyna Dachtera, Opera Wrocławska 1945-1995, Wrocław 1995
Wojciech Dzieduszycki, Strojny Don Juan w Operze, „Wieczór Wrocławia” 11.02.1969
Józef Kański, Don Juan we Wrocławiu i w Krakowie, „Trybuna Ludu” 30.05.1969
Ewa Kofin, Don Juan w trzech obsadach, „Słowo Polskie” 13.03.1969
Korwin, Don Juan „Gazeta Robotnicza” 6.03.1969
Lia Rotbaumówna, W kręgu Don Juana, Program do spektaklu, 1969