W najbliższy weekend ponownie zapraszamy do słonecznego XIX-wiecznego Neapolu! A wszystko za sprawą baletu Napoli 1841 w choreografii Augusta Bournonville’a i Johana Kobborga. By lepiej zrozumieć dzieło sprzed prawie dwóch wieków oraz głębiej poznać sztukę choreografii, zachęcamy do przeczytania wywiadu z Johanem Kobborgiem, który ukazał się w programie premierowym 8 czerwca 2024 r.

Johan Kobborg i Małgorzata Dzierżon oraz zespół baletu Opery Wrocławskiej w trakcie prób do premiery Napoli 1841, fot. ENEN STUDIO

Napoli – radość płynąca ze sceny

Jan Płonka rozmawia z choreografem Johanem Kobborgiem

Produkcja najnowszej premiery baletowej Opery Wrocławskiej to Pana pierwsza praca we Wrocławiu, ale nie pierwsza realizacja Napoli. Jaki jest Pana związek z tym konkretnym dziełem Bournonville’a?

W przeszłości wystawiałem różne divertissements (fragmenty ukazujące techniczne umiejętności tancerzy – przypis tłumacza) z Napoli Bournonville’a, ale obecnie po raz pierwszy pracuję z pełną narracją i partyturą tego baletu. W Danii Napoli jest jednym z pierwszych dzieł baletowych, z którym styka się każdy młody adept sztuki tańca, nierzadko biorąc w nim udział. W wielu przypadkach Napoli jest również jednym z ostatnich dzieł w karierze tancerza, które można wykonać w ramach aktywności artystycznej. Tak czy inaczej – jest to jeden z najważniejszych baletów w Danii. Napoli to jak przyjaciel na całe życie, u boku którego w trakcie kariery ewoluujesz i rozwijasz się równolegle – w sztuce i w życiu. Każda produkcja musi być dostosowana do zespołu, specyficznych okoliczności danego teatru i miejsca spektaklu. Podczas gdy historycznie Napoli jest jednym z największych baletów Bournonville’a, pod względem liczby artystów na scenie, koncepcja wrocławskiej inscenizacji musiała być nieco inna– i to było dla mnie niezwykle ekscytujące. Praca i podejście do dobrze mi znanego materiału choreograficznego i narracyjnego, widziane przeze mnie z innej perspektywy okazały się artystycznie bardzo satysfakcjonujące. 

W jakim stopniu opowieść sprzed prawie dwustu lat może zainteresować współczesną publiczność?

Myślę, że powodem, dla którego niektóre z XIX-wiecznych baletów klasycznych wciąż utrzymują się w repertuarze, jest ich podłoże i ponadczasowa głębia narracji. Opowiadane historie nierzadko przedstawiają światy, które odeszły daleko w przeszłość i być może dlatego są postrzegane dziś jako zwykłe bajki. Ale postrzeganie ich tylko w ten sposób byłoby powierzchowne. Najpiękniejsze historie można oglądać z wielu perspektyw. Poza tym Napoli obfituje w świąteczne, pełne życiowej energii sekwencje taneczne, które są technicznym wyzwaniem dla każdego tancerza, jednocześnie zapewniają rozrywkę i pozytywny wpływ na widzów.  Wrocławska produkcja Napoli 1841 nie powinna być postrzegana jako próba dokładnego odtworzenia oryginalnego baletu. Jej akcja rozgrywa się rok przed powstaniem Napoli Bournonville’a. Narracja jest tu luźno inspirowana rzeczywistymi wydarzeniami i wykorzystuje to, co uważamy za oryginalny język choreograficzny jako bazę i punkt wyjścia. Choć styl choreografii Bournonville’a jest bardzo rozpoznawalny dla koneserów tej sztuki, ja wykorzystuję oryginał jako odskocznię do nieco innej perspektywy. 

Co jest dla Pana najważniejsze podczas przygotowywania nowej choreografii?

Odtwarzanie istniejącego dzieła znacznie różni się od przygotowania choreografii czegoś zupełnie nowego i oryginalnego.  W przypadku tej produkcji jest to oczywiście wiedza o pochodzeniu oryginalnego baletu, a także świadomość własnej artystycznej tożsamości. Znajomość tradycyjnego materiału choreograficznego i muzyki jest bardzo istotna. Mając te narzędzia i wykorzystując je jako solidny punkt wyjścia, należy zrozumieć, z kim się pracuje i jak najlepiej przekazać swój autorski zamysł tancerzom i teatrowi, aby stworzyć pożądany efekt końcowy. To musi żyć i oddychać organicznie dla tych artystów i tego teatru, aby nie stać się eksponatem muzealnym.

Czy w pracy choreografa ma znaczenie fakt, że muzyka Napoli wyszła spod ręki czterech kompozytorów? Jak przebiega współpraca między kierownikiem muzycznym a choreografem? Czy często dochodzi do ingerencji w partyturę, z którą dyrygent może się nie zgadzać?

Myślę, że podobnie jak miasto Neapol, ten balet i pierwotna iskra jego idei pochodzą z pulsującej energii, stworzonej przez połączenie różnych sił. Neapol, to tygiel ludzi, opinii i relacji, które wzbogacają i urozmaicają to miejsce. Imponująca, choć kapryśna natura południowych Włoch jest tu odczuwalnym elementem współtworzącym kulturę. W przypadku tej produkcji zdecydowałem się opowiedzieć historię w dwóch, a nie jak zwykle w trzech aktach.  Nie istnieje żaden oryginalny zapis choreograficzny dla aktu drugiego, a z historycznego punktu widzenia był on mniej znaczący i stał się przedmiotem wielu nieudanych prób choreograficznych. Dla mnie kluczem było wsłuchanie się w muzykę, jakbym po raz pierwszy ją słyszał. Ważne jest, by pozwolić jej przemówić do mnie, bez z góry określonego choreograficznego i narracyjnego obrazu w mojej głowie.  W naszej inscenizacji połączyłem tradycyjny drugi akt i trzeci w jeden.  Współpraca z naszym dyrygentem, podobnie jak ze wszystkimi innymi działami w Operze Wrocławskiej – dyrekcją, kierownikiem baletu, tancerzami, muzykami, personelem, projektantem, pracowniami – była wspaniałym doświadczeniem opartym na współpracy. Mam nadzieję, że w naszej produkcji część tej twórczej radości przebije się do audytorium, a publiczność sama poczuje, doświadczy i podzieli nasz entuzjazm. 

Johan Kobborg i zespół baletu Opery Wrocławskiej w trakcie prób do premiery Napoli 1841, fot. ENEN STUDIO
Johan Kobborg i zespół baletu Opery Wrocławskiej w trakcie prób do premiery Napoli 1841, fot. ENEN STUDIO

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *